~Niall~
Wsadzili mnie do izolatki. Taka jest tu kara za danie komuś w ryj? Mogę robić
to codziennie jak tak. Dookoła mnie nie było nic innego jak ciemność i cisza.
Nie lubię ciszy. Jest wtedy za spokojnie. Co to spokój? Dobro. Miłość.
Samotność. Skylynn. I… Co? Skylynn? Do głowy wrócił mi widok jej trzymającej
dłoń tego… innego. Tak, znamy się. Tak, miał przeze mnie kilka… naście problemów.
Zazwyczaj z narkotykami. Z tego co mi wiadomo to przenosili go z ośrodka do
ośrodka, bo nigdzie nie mógł się odnaleźć. I musiał teraz wylądować tutaj?!
Obok mnie? Dlaczego? Co ja takiego złego zrobiłem, że to mnie czekało? Dlaczego
nikt nie chce mi wierzyć, że to nie ja zabiłem tych kolesi? Przecież ja nie
jestem psychopatą… Oficjalnie. Ale to nie ja. Ja nie mógłbym. No, bo, ludzie.
Nie jestem skory do tego, by najpierw zabić jakiegoś faceta i potem go
pieprzyć. Dobra, fakt. Mam schizofrenię, ale nie jestem porąbany, by rżnąć
umarlaka. Boże… Wypuście mnie z tego domu wariatów! Nagle usłyszałem coś w
ciemności co, przyznaję, trochę mnie wystraszyło, bo powinienem być tu sam.
Poczułem chłód po swojej lewej stronie, ale gdy tam spojrzałem nie widziałem nic
prócz ciemności. Skierowałem głowę przed siebie i krzyknąłem ile sił w płucach,
widząc czyjąś zmasakrowaną twarz. W ułamku sekundy umilkłem, gdy twarz
zniknęła. Co to było?! Po chwili moje uszy zostały wypełnione przenikliwym
krzykiem. Zakryłem sobie uszy dłońmi, chcąc powstrzymać ten dźwięk, ale nie
ustawał. On był w mojej głowie. W oczach poczułem wzrastające łzy, a potem poje
ciało osunęło się na podłogę i urwał mi się film.
~Skylynn~
*02:46*
Siedziałam na łóżku i tępo patrzyłam w ścianę. Co. To. Był. Za. Sen? Leżałam na łóżku w pokoju w ośrodku. Słońce już zachodziło, a ja rozkoszowałam się czekoladą, którą dostałam od Li. Moja ulubiona. Z orzechami. Jest uroczy. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zdążyłam wstać, a w moim pokoju stał Niall. Otworzyłam szerzej oczy i wstałam z łóżka, odkładając tuczący cud.
- Co ty tu robisz?- patrzyłam na niego, gdy stawiał powolne kroki w moją stronę.- Niall?
- Zwiedzam.- szepnął groźnie, chwycił mnie w pasie i w ułamku sekundy leżałam pod nim na moim łóżku, podczas, gdy on całował moją szyję.
- Niall, zejdź ze mnie.- próbowałam go zepchnąć, ale nagle coś się zmieniło.
- Nie jestem Niall.- powiedział cicho Liam i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami.
Co się dzieje? Po chwili jedyne co widziałam to oczy. Ale co najciekawsze? Jedno oko miało kolor ciepłej czekolady, a drugie zimnej morskiej fali. W mojej głowie zahuczało jedno pytanie: „Którego z nas wybierzesz?”
W tamtym momencie obudziłam się zszokowana. Nie wiedziałam czy to miało coś znaczyć czy ja po prostu jestem jakaś pokręcona. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je, a chłodne nocne powietrze uderzyło we mnie orzeźwiająco. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Oparłam głowę o ścianę i uspokajałam się. Czułam na swoich ramionach gęsią skórkę, więc zamknęłam okno i wróciłam pod kołdrę, zakrywając się nią po czubek głowy. Mimo ciepła jakie biło od grubego materiału, drżałam i było mi zimno. W końcu wstałam, włożyłam jakieś trampki i bluzę i wyszłam z pokoju. Objęłam się ramionami, powoli idąc po cichym korytarzu. Przysięgam, że w tej ciszy słyszałam bicie własnego serca. Dookoła było ciemno. Nie chciałam zapalać światła, by kogoś nie zbudzić, więc na ślepo szłam w stronę schodów, badając stopami teren przede mną. Gdy znalazłam pierwszy spad, następne kroki stawiałam trochę pewniej na schodkach i krzywiłam się z każdym skrzypnięciem pode mną. Ciemność nie opuszczała mnie przez cały czas. Czułam jak włoski na karku stają mi dęba. Ktoś mnie obserwował.