czwartek, 18 września 2014

Rozdział 6

~Niall~
Wsadzili mnie do izolatki. Taka jest tu kara za danie komuś w ryj? Mogę robić to codziennie jak tak. Dookoła mnie nie było nic innego jak ciemność i cisza. Nie lubię ciszy. Jest wtedy za spokojnie. Co to spokój? Dobro. Miłość. Samotność. Skylynn. I… Co? Skylynn? Do głowy wrócił mi widok jej trzymającej dłoń tego… innego. Tak, znamy się. Tak, miał przeze mnie kilka… naście problemów. Zazwyczaj z narkotykami. Z tego co mi wiadomo to przenosili go z ośrodka do ośrodka, bo nigdzie nie mógł się odnaleźć. I musiał teraz wylądować tutaj?! Obok mnie? Dlaczego? Co ja takiego złego zrobiłem, że to mnie czekało? Dlaczego nikt nie chce mi wierzyć, że to nie ja zabiłem tych kolesi? Przecież ja nie jestem psychopatą… Oficjalnie. Ale to nie ja. Ja nie mógłbym. No, bo, ludzie. Nie jestem skory do tego, by najpierw zabić jakiegoś faceta i potem go pieprzyć. Dobra, fakt. Mam schizofrenię, ale nie jestem porąbany, by rżnąć umarlaka. Boże… Wypuście mnie z tego domu wariatów! Nagle usłyszałem coś w ciemności co, przyznaję, trochę mnie wystraszyło, bo powinienem być tu sam. Poczułem chłód po swojej lewej stronie, ale gdy tam spojrzałem nie widziałem nic prócz ciemności. Skierowałem głowę przed siebie i krzyknąłem ile sił w płucach, widząc czyjąś zmasakrowaną twarz. W ułamku sekundy umilkłem, gdy twarz zniknęła. Co to było?! Po chwili moje uszy zostały wypełnione przenikliwym krzykiem. Zakryłem sobie uszy dłońmi, chcąc powstrzymać ten dźwięk, ale nie ustawał. On był w mojej głowie. W oczach poczułem wzrastające łzy, a potem poje ciało osunęło się na podłogę i urwał mi się film.
~Skylynn~
*02:46*
Siedziałam na łóżku i tępo patrzyłam w ścianę. Co. To. Był. Za. Sen?
Leżałam na łóżku w pokoju w ośrodku. Słońce już zachodziło, a ja rozkoszowałam się czekoladą, którą dostałam od Li. Moja ulubiona. Z orzechami. Jest uroczy. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Nie zdążyłam wstać, a w moim pokoju stał Niall. Otworzyłam szerzej oczy i wstałam z łóżka, odkładając tuczący cud.
- Co ty tu robisz?- patrzyłam na niego, gdy stawiał powolne kroki w moją stronę.- Niall?
- Zwiedzam.- szepnął groźnie, chwycił mnie w pasie i w ułamku sekundy leżałam pod nim na moim łóżku, podczas, gdy on całował moją szyję.
- Niall, zejdź ze mnie.- próbowałam go zepchnąć, ale nagle coś się zmieniło.
- Nie jestem Niall.- powiedział cicho Liam i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami.
Co się dzieje? Po chwili jedyne co widziałam to oczy. Ale co najciekawsze? Jedno oko miało kolor ciepłej czekolady, a drugie zimnej morskiej fali. W mojej głowie zahuczało jedno pytanie: „Którego z nas wybierzesz?”
W tamtym momencie obudziłam się zszokowana. Nie wiedziałam czy to miało coś znaczyć czy ja po prostu jestem jakaś pokręcona. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je, a chłodne nocne powietrze uderzyło we mnie orzeźwiająco. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Oparłam głowę o ścianę i uspokajałam się. Czułam na swoich ramionach gęsią skórkę, więc zamknęłam okno i wróciłam pod kołdrę, zakrywając się nią po czubek głowy. Mimo ciepła jakie biło od grubego materiału, drżałam i było mi zimno. W końcu wstałam, włożyłam jakieś trampki i bluzę i wyszłam z pokoju. Objęłam się ramionami, powoli idąc po cichym korytarzu. Przysięgam, że w tej ciszy słyszałam bicie własnego serca. Dookoła było ciemno. Nie chciałam zapalać światła, by kogoś nie zbudzić, więc na ślepo szłam w stronę schodów, badając stopami teren przede mną. Gdy znalazłam pierwszy spad, następne kroki stawiałam trochę pewniej na schodkach i krzywiłam się z każdym skrzypnięciem pode mną. Ciemność nie opuszczała mnie przez cały czas. Czułam jak włoski na karku stają mi dęba. Ktoś mnie obserwował.

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 5

- Kto to jest?- wycedził przez zęby blondyn.
Czułam jak krew odpływa z mojej twarzy, a potem moje ciało nagle się rozluźniło. Zaraz, co? Spojrzałam w dół. Liam chwytał mnie za rękę. Tym razem krew dopłynęła mi do twarzy, aż w nadmiarze.
- Liam.- powiedziałam spokojnie, pobierając ciepło i wewnętrzny spokój od szatyna, stojącego obok mnie.
- A dokładniej?
- Nie twój interes.- powiedział spokojnie, ale ostro Liam.
Przełknęłam cicho ślinę, czując jak napięcie w powietrzu nabiera siły. Na szyi Horan’a były zauważalne żyły. Poczerwieniał też lekko na twarzy.
- Nie wtrącaj się, Payne.- warknął blondyn.
Payne? Zmarszczyłam brwi.
- Zaraz, zaraz…- spojrzałam na obu chłopaków.- Wy się znacie?
Niall zacisnął pięści do granic możliwości, że pobielały mu kostki. Spojrzał na splecione dłonie moje i Liam’a. Zacisnął szczękę.
- Dawne porachunki.- powiedział cicho Liam.
- Co się stało?- spytałam go, ignorując zwiększający się gniew blondyna. Czym on tak się denerwował?
- Przez tego tutaj miałem pro…- nie skończył, bo jego szczęka zaliczyła bliskie spotkanie z pięścią niebieskookiego. Siła uderzenia odsunęła Liam’a na ścianę łapiącego się już za szczękę, a Niall rozmasowywał sobie właśnie kostki. Ochroniarze zareagowali szybko, lecz nie wystarczająco i zabrali chłopaka, gdzie indziej. Nie mogłam wydusić słowa, a w moich oczach zamajaczyły łzy. Otrząsnęłam się i szybko podeszłam do szatyna.
- Liam…- szepnęłam i uniosłam jego głowę. Jęknął, a ja skrzywiłam się. Z jego ust leciała stróżka krwi, szczęka zaczęła już powoli sinieć, a jego warga była spuchnięta.
- Nic mi nie jest.- powiedział cicho i wyprostował się.
- Chodź.- wzięłam go za rękę i pociągnęłam go za sobą. Na moje szczęście nie stawiał oporów i grzecznie poszedł za mną.
Gdy w końcu znalazłam łazienkę, kazałam chłopakowi usiąść gdzieś spokojnie, a ja zajęłam się szukaniem apteczki. Ręce mi drżały. Boże, co to było, do jasnej cholery?!

~Liam~
Obserwowałem ruchy Skylynn. Trzęsła się. Była przerażona. Widziałem to po jej oczach, jej zachowaniu. Szczęka bolała mnie strasznie, dlatego nie myślenie o bólu było wykluczone. Dziewczyna podeszła do mnie z białym pudełkiem z czerwonym krzyżykiem na wieczku. Wyjęła z niego waciki, wodę utlenioną i jakąś maść. Związała szybko włosy w niesforny kucyk i pochyliła się nade mną. Rozszerzyłem nogi, by stanęła między nimi, żeby nie musiała tak bardzo się schylać. Skorzystała z tego i po chwili jej drobne ciało stało między moimi udami. Namoczyła wacik wodą utlenioną i delikatnie chwyciła palcami mój podbródek, podnosząc lekko moją głowę.
- Może trochę zapiec.- powiedziała cicho, a gdy skinąłem głową mokry wacik dotknął mojej wargi, a z moich ust wydobyło się syknięcie i zacisnąłem powieki.- Przepraszam.- usłyszałem szept. Otworzyłem oczy, które w tej samej chwili napotkały błyszczące oczy Sky. W jej pięknych srebrno-zielonych oczach były łzy, więc zrobiłem jedyne co mi przyszło do głowy. Wstałem i przytuliłem ją do siebie. Jej ciało drżało, gdy jej ramiona oplotły mnie w pasie, a przez to co słyszałem, czyli ciche łkanie, bolało mnie serce.
Gładziłem dłońmi jej plecy w uspokajającym geście i czułem jak jej mięśnie powoli się rozluźniają, a płacz cichnął. Schowałem nos w jej włosach i zamknąłem oczy, wciąż ją tuląc. Waniliowy zapach jej włosów zawładnął całym mną. Nie chciałem jej puszczać. Miło było trzymać w ramionach kogoś, kto chciał mnie przytulić naprawdę, a nie tylko z litości. To świetne uczucie trzymać w ramionach drobną, niewinną osobę. To miłe. Po prostu. Bardzo.
Staliśmy tak kilka minut, póki Sky nie postanowiła mnie w końcu puścić. Zauważyłem, że z niechęcią opuszcza moje objęcia, ale wyglądała już spokojniej.
- Dziękuję.- powiedziała cicho, a jej policzki oblał rumieniec, który chciała ukryć odchrząknięciem i zasłonieniem się włosami.
Zaśmiałem się cicho. Urocza jest.
- Vice versa.- uśmiechnąłem się lekko co szybko odwzajemniła.
Ma piękny uśmiech.
- Będę już się zbierać.- pokiwałem w zrozumieniu głową.- Uważaj na wargę.- podeszła bliżej, stanęła na palcach i delikatnie musnęła mój policzek wargami. Teraz na moją twarz wtargnął rumieniec, na co ona się zaśmiała.- Do zobaczenia.
I już jej nie było. Dotknąłem dłonią miejsca, gdzie przed sekundą znajdowały się jej usta. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wyszedłem po chwili z łazienki. Dalej czułem wanilię i słyszałem jej śmiech. Nienawidzę tak szybkiego przywiązywania się do ludzi, ale z nią to co innego. Nie wygląda mi na taką, która zostawia ludzi. Obym się nie mylił co do tego. Tak bardzo bym nie chciał.
______________________________________________
Witam, Szanownych Czytelników. Zaskoczeni tą sytuacją? Ja byłam, gdy to pisałam, bo mnie coś takiego naszło. Już w poniedziałek jest początek roku, więc zacznie się Piekło. A będę miała teraz mniej czasu, bo muszę zakuwać, bo już w tej klasie będę miała pierwszą klasyfikację zawodową, więc, no, muszę zdać.
Miłego czytania. :) x 
+ Pytania:
1. Do której właśnie klasy idziecie? :)
2. Czy da się czytać jako tako to opowiadanie? :)
3. Czytalibyście inne rzeczy pisane przeze mnie? :)
4. Co myślicie o momencie Skiam? :)
++Chciałam jeszcze coś ogłosić. Mianowicie jest to to, że, gdy tylko skończę wstawiać ostatni rozdział w tym opowiadaniu i dwóch pozostałych kończę z pisaniem. Nie wiem czy na jakiś czas czy na stałe. Na pewno się o tym dowiecie. Miło by było zobaczyć na Twitterze na przykład hashtagi jak:
#TantrumFanfictionPL
#NeverendingFanfictionPL
#DriveThroughFeelingsFanfictionPL
ale to jest chyba niemożliwe, więc mogę sobie pomarzyć. :)
Więc, jeśli będziecie chcieli o coś zapytać, popisać to kontakt do mnie jest w zakładce ‘Kontakty’.
Kocham Was. :) x