niedziela, 15 marca 2015

ZAWIESZAM


Cześć.
Przepraszam, że ogłaszam to miesiąc po ostatnim rozdziale, ale nie mam już co pisać. Powiem Wam, że... wygasłam. Jeśli najdzie mnie wena- napiszę rozdziały, jeśli nie- blogi wkrótce zostaną usunięte. Nie mam pomysłów, motywacji, czasu. Nie mam już niczego, bo już nic nie daje mi inspiracji.
Niestety.
Mam nadzieję, że jednak będziecie wracali do tego opowiadania czasem, by "powspominać" moje wypociny. Byłoby miło. :)
Pa. x

~
Skargi, zażalenia, smutki, etc. można kierować na moje GG (11434299) lub na mojego twitter'a (@silvergracious).

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 8

~Niall~
Może to zabrzmi głupio, ale dobrze się czuję, gdy wiem, że mam tu na kogo liczyć. Tak, mogę liczyć na Payne'a. Gdy miał kłopoty przeze mnie- nie wydał mnie. Gdy pytali od kogo mają dragi- nie powiedział, że ode mnie. Dobry chłopak.
Gdy rozmawialiśmy to pogadaliśmy o tym co było potem.
Ja powiedziałem, że siedziałem w więzieniu, w wariatkowie. Dalej nie wiem czemu. Nie jestem mordercą. Nie jestem szalony. Nikt tego nie rozumie. Ale on mi wierzy. Sky też. Ona też nam o sobie więcej opowiedziała. Zabolało mnie to co powiedziała. I Liam'a też.
~wspomnienie rozmowy~
- Opowiedz nam o sobie. Nic o Tobie nie wiemy, Blondi.- zaśmiałem się, gdy zobaczyłem na policzkach dziewczyny rumieńce. Liam tylko się uśmiechnął.
- Co chcecie wiedzieć?- spytała cicho i spojrzała na nas.
Co chcemy wiedzieć? Wszystko!
- To co możesz.- Liam, zniszczyłeś wszystko. Skarciłem go w myślach. 
Skylynn rozejrzała się dookoła, odchylając głowę i zamykając oczy. Chyba rozkoszowała się zapachem trawy i cieniem, w którym siedzieliśmy, bo było dość gorąco. Wsłuchiwała się w śpiew ptaków i nasze spokojne oddechy. Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo, a ja powstrzymywałem się, by nie spojrzeć na jej ciało. Kobiety to widzą. Niestety, moje hormony wzięły górę, a mój wzrok powędrował od jej zgrabnych, jasnych nóg, przez delikatne wcięcie w talii, jej piersi, aż po jej delikatną bladą twarz, która teraz wpatrywała się we mnie z głupkowatym uśmiechem.
- Podoba się to co widzisz?- spytała, powstrzymując śmiech.
- Bardzo.- mruknąłem i odchrząknąłem. Ona i Li zaśmiali się.- Opowiadaj.
Pokręciła głową i usiadła wygodniej, opierając się plecami o skałę. Byliśmy dość daleko od budynku i jego mieszkańców, więc nikt nie powinien nas usłyszeć.
- Moja historia nie jest jakaś ciekawa. Historia jak setki inne.- zaczęła, a my patrzyliśmy na nią w skupieniu i słuchaliśmy. Spuściła głowę i zaczęła bawić się palcami.- Moi rodzice byli cenionymi urzędnikami społecznymi. Nie mogę ich nazwać rodzicami teraz. Nie po tym co mi zrobili.- jej głos był cichszy od wiatru. Ledwo ją słyszałem, dlatego zmieniłem miejsce i usiadłem obok niej. Kiwnąłem do szatyna, by usiadł po drugiej stronie, co szybko zrobił. Słuchaliśmy dalej.- Gdy miałam trzynaście lat wszystko się w sumie zaczęło. Pewnego dnia wróciłam do domu. Kłócili się. Mój tata miał kochankę. Mama uderzyła go z otwartej dłoni w policzek. Oddał jej. Kiedy krzyknęłam i zaczęłam uciekać do pokoju, biegł za mną. Krzyczał: "Wracaj tu, ty mała.."...- przerwała i zacisnęła wargi. Liam i ja jednocześnie chwyciliśmy ją za dłonie. Jesteśmy tu, Sky. Spokojnie.- Zamknęłam się w pokoju i nie wychodziłam przez kilka dni, póki do moich rodziców nie zadzwoniła moja nauczycielka z pytaniem czy jestem chora, bo nie ma mnie w szkole. Od tamtego czasu staram się nie wchodzić z nikim w konflikty ani mieć nowych znajomych. Po trzech latach wydoroślałam. Ubierałam się inaczej. Zaczęłam się malować. Zaczęłam po prostu dbać o siebie bardziej niż kiedyś. Zauważył to.- w tym momencie jej głos zaczął się powoli łamać.- Kiedy mama była w pracy, a ja siedziałam w pokoju, przyszedł do mnie. Zachowywałam dystans, bo nadal miałam do niego pewną niechęć. On...- zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Ja i Li już wiedzieliśmy. Chłopak oparł głowę o jej ramię i pocierał kciukiem jej drobną dłoń, a ja splotłem nasze palce i delikatnie uścisnąłem jej rękę. Po jej policzku spłynęła łza. Co za skurwiel.- Od kiedy pamiętam nigdy nie czułam się tam bezpiecznie. To nie był dom. Tylko budynek. A w domu trzeba czuć się bezpiecznie.- przełknęła ślinę i zrobiła krótką przerwę.- Jestem tu przez to.- podwinęła rękawy. Słodki Jezu. Całe jej przedramiona pokryte były bliznami lub świeżymi ranami.- Pierwsza kreska była, dokładnie, 23 czerwca 2008 roku o godzinie 11.31 w damskiej łazience w mojej szkole. Trafiłam do szpitala. Ale nigdy nie udało się powstrzymać mnie od tego, bo zawsze znalazłam coś co mi pomogło ulżyć. Ukaram siebie. Tyle powinno wystarczyć.- po jej policzkach spływały łzy, a my ją przytuliliśmy. Czerpała ciepło z nas. Nie chcieliśmy, by cierpiała. Nie przy nas. Nie pozwolę na to.
~koniec wspomnienia~
Westchnąłem ciężko i poszedłem do jadalni. Tam byli. Siedzieli i gadali. Liam robił głupie miny, a Sky załamywała się pod jego głupotą, ale i tak się śmiała. Podszedłem do nich.
- Uważaj, bo ci tak zostanie.- powiedziałem ze śmiechem i usiadłem obok dziewczyny. Payne skrzywił się tylko, ale po chwili się uśmiechnął.- To co dziś mamy dobrego?
Blondynka mlasnęła z niesmakiem.
- Nie ma tu dobrych rzeczy. Zmienili kucharkę, a ona nie...- owa kobieta właśnie szła w naszym kierunku, a dziewczyna napchała sobie usta ziemniakami. Chyba ziemniakami.
- I jak wam smakuje?- spytała po drodze, a Blondi uniosła kciuk do góry i wydała pomruk udawanego zadowolenia. Kucharka odeszła z uśmiechem, a Sky wypluła wszystko na talerz i popiła szybko wodą. Zaczęliśmy się z niej śmiać.
- Nigdy więcej.- powiedziała między oddechami i podsunęła nam swoje jedzenie.- Jedźcie.
- I pijcie z tego wszyscy.- skończyłem. Po chwili cały nasz stolik śmiał się z papki, jaką zostawiła nam dziewczyna. Brawo.

___________________________________________________
Witam!
Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam, ale miałam problemy. Wybaczcie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i będziecie cierpliwie czekać na następne.
Miłego wieczora. :)
+
1. Jak myślicie- co będzie dalej?
2. Co Wam się podoba w tym opowiadaniu?
3. Macie/ mieliście już ferie?